Zbiorowa wystawa „Duchowość Pogranicza” Jabłeczna - Narol - Wojsławice, 2020–2024
Izba Tradycji Ziemi Wojsławickiej, ul. Rynek 20, Wojsławice
Wernisaż w sobotę 9 listopada o godz. 16:00, ekspozycja do 31 marca 2025
Kurator: Ryszard Karczmarski
Wystawa jest efektem plenerów fotograficznych odbywających się na pograniczu polsko-białoruskim oraz polsko-ukraińskim. Jest interpretacją naszej wschodniej rzeczywistości. Indywidualne spojrzenie artystów ukazało różne oblicza pogranicza. Są to nie tylko pozostałości po dawnych mieszkańcach, różnych kulturach, religiach, obrządkach, ale także, a może przede wszystkim obraz pamięci, funkcjonujący we współczesności. Warto zatrzymać się i zgłębić DUCHOWOŚĆ POGRANICZA.
Na plakacie wykorzystano fotografię autorstwa Ryszarda Karczmarskiego, wykonaną w cerkwii w Wojsławicach
Autorzy fotografii: Piotr Bakun, Inez Baturo, Jarda Beneš, Jakub Byrczek, Jerzy Chaberek, Wojciech Derlak, Stanisław Dulny, Zbigniew Furman, Barbara Górniak, Sylwester Hawrył, Ryszard Karczmarski, Dariusz Kostecki, Adam Krasuski, Roman Krawczenko, Lech Mazur, Jacek Michalak, Tomasz Michałowski, Halina Morcinek, Kamil Myszkowski, Maciej Pawelec, Andrzej Ruciński, Lena Skarus, Wojciech Sternak, Krzysztof Szlapa, Slawomir Tobis, Jarosław Tulikowski, Janusz Wojcieszak, Andrzej Zygmuntowicz, Tadeusz Żaczek, Paweł Żak.
Plenery są kontynuacją odbywających się od wielu lat plenerów pod wspólnym hasłem „Duchowość pogranicza”. Wszystkie dotychczasowe miały miejsce na wschodnich obszarach Polski, gdzie wielość tradycji duchowych ciągle stanowi istotną część tamtejszej kultury. Przed spotkaniami w Narolu plenery odbywały się w pobliżu granicy polsko-białoruskiej i niektóre z historycznych wątków, dotyczących całego naszego wschodu, były rzadziej podejmowane. Narol, leży bliżej granicy z Ukrainą i przez swoje usytuowanie podpowiada kilka nowych tematów. Ważnym elementem całego polskiego wschodu jest jego położenie na styku różnych religii, kultur, narodów i grup etnicznych. To tu, w różnych okresach, współżyły, ale i ścierały się: prawosławie, katolicyzm, islam, grekokatolicyzm, judaizm, ewangelicyzm. Przez wieki zmieniały się granice, a tym samym przynależność państwowa tego terenu. Zmieniały się władze i ich stosunek do tych świeżych zdobyczy i miejscowej ludności. Szczególnie istotny wpływ miał XIX wiek, czas kształtowania się narodów europejskich i budowania ich świadomości historycznej i kulturowej. Warto pamiętać, że w tym czasie Polski nie było, a Polacy żyli w trzech różnych państwach jako ich obywatele. Dawne wschodnie ziemie polskie rozdzielone były w wyniku rozbiorów na część rosyjską i austriacką (od 1867 roku austro-węgierską). Po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku nastąpił nowy podział dawnych polskich ziem, Rosji przypadło 82% dawnej Polski, Austrii 11%, a Prusom 7%. Mieszkańcy środkowo-wschodniej Europy, może z wyjątkiem Polaków, Litwinów, Czechów i Węgrów mających niegdyś swoje państwa, dopiero uczyli się być częścią jednego z tutejszych „nowych” narodów. Ten proces nie przebiegał gładko. Kraje zaborcze, a szczególnie carska Rosja usiłowała budować nowy byt, który do historii przeszedł pod nazwą panslawizmu. Choć ta idea najpierw pojawiła się w Czechach to szybko została przejęta przez Rosjan, którzy postanowili „zaopiekować” się całą słowiańską społecznością, nie zauważając, że wzrosła świadomość odrębności narodowej większości grup etnicznych zamieszkujących samą Rosję jak i ziemie z nią sąsiadujące. Panslawizm pozostał w sferze idei, do której co jakiś czas powraca euro-azjatycki hegemon. Kolejny etap historii to odrodzenie się Polski ze znacznym obszarem zamieszkałym przez przedstawicieli innych narodów, świadomych już swojej odrębności – Białorusinów, Litwinów, Ukraińców, Żydów, Łotyszy czy Estończyków. Historia obeszła się z tymi ziemiami i ich mieszkańcami okrutnie. Obok waśni religijnych, wzniecanych jeszcze w czasie istnienia przedrozbiorowego Królestwa Polskiego, doszły jeszcze silniejsze napięcia prowokowane przez carską Rosję. Obie wojny światowe, pierwsza z nich nazywana jest w wielu krajach Wojną Narodów, i pojałtański podział tej części Europy, namieszały jeszcze bardziej. Efektem tych wydarzeń było niemal całkowite wymordowanie mieszkających tu od wieków Żydów i wielkie migracje Białorusinów i Ukraińców do Związku Radzieckiego lub, głównie Łemków, na polskie Ziemie Odzyskane, a Polaków, z ich dawnych ziem na wschodzie, do nowej Polski z podarowanym jej Śląskiem i Pomorzem. Trudno, ale jednak dogadująca się ze sobą wielokulturowość została zredukowana do minimum. Pozostały ślady tej bogatej różnorodnością historii, w postaci budowli – chat, domów, obiektów sakralnych, dworów, pałaców, ale także pomników, kapliczek i cmentarzy.
Wielowiekowe doświadczenia czynią polski wschód miejscem naznaczonym mocniej niż pozostałe tereny kraju, gdzie jednorodność narodowa i religijna była niemal powszechna. Podlasie, Polesie i Podkarpacie to rubieże naszego kraju, w dużej mierze zostawione samym sobie. Takimi funkcjonującymi na marginesie były i wcześniej w czasach zaborów. Dla Rosji były odmiennym kulturowo zachodem, z nadmiarem katolicyzmu i bez tradycji jedynowładztwa dominującej w postbizantyjskiej Rosji. Dla Austrii to odległy dziki wschód. Na tym terenie zwarły się mocarstwa w I Wojnie Światowej, czego skutkiem były wielkie zniszczenia, bieżeństwo i liczne cmentarze z wypisanymi na krzyżach i pomnikach nazwiskami mieszkańców niemal całej Europy. Odrodzenie się Polski nie przyniosło tym ziemiom spokoju. Polacy nie zauważyli, że w ciągu XIX wieku ukształtowały się tutaj porusińskie narody i grupy etniczne świadome swojej odrębności. Spory religijne i etniczne toczono z dramatyczną zawziętością. Rok 1939 to kolejny rozbiór Polski, tym razem tylko rosyjsko-niemiecki. II Wojna Światowa to niewyobrażalne okrucieństwo – rzeź Żydów, rzeź wołyńska, obozy zagłady, w których w niemal przemysłowy sposób mordowano mieszkańców wschodniej Europy – Żydów, Cyganów, Polaków i innych Słowian. Zmiany granic po wojnie to kolejne dramaty – akcja „Wisła” i masowe wysiedlenia wyznawców prawosławia, a często i grekokatolików. Zakopywanie rowów powstałych między mieszkającymi tu społecznościami ciągle trwa. To proces żmudny, bo demon nacjonalizmów co i rusz podnosi głowę, a państwo polskie przez dziesięciolecia nie było zbytnio zainteresowane rozwojem tych ziem. Dziś gdy świat ogarnął szał globalizacji, z chęcią wciągnięcia do współuczestnictwa w niej wszystkich mieszkańców globu, nowe przychodzi także na polski wschód. Czy ten trend, zdobywający dla siebie coraz więcej przestrzeni, niesie samo dobro i rozwój, jak przekonują nas media, światowe korporacje, wielu polityków i ponadpaństwowych organizacji? Czas pokaże. Póki co, tu na wschodzie życie dalej toczy się bez nadmiernego pośpiechu, z poszanowaniem różnorodności i tradycji istniejących na tych terenach od wieków, choć od czasu do czasu historyczne urazy dalej dają o sobie znać.
Te nakładające się na siebie zdarzenia historyczne pozostawiły trwałe ślady, one ciągle jeszcze są. Nowe, przybyłe wraz z coraz szerzej rozlewającą się globalizacją, powoli zasłania swoją kolorowością, wizualną krzykliwością, mocnymi logami światowych marek, uproszczoną architekturą, to co powstawało przez wieki. Szybkość zmian rodzi istotne pytania. Czy rzeczywiście ważne jest tylko to co tu i teraz?
Czy dla tego co było wcześniej jedynym miejscem jest muzeum?
Plenery z cyklu „Duchowość pogranicza”, a jeszcze bardziej poplenerowe wystawy, są wizualnym komentarzem dotyczącym dynamicznie przebiegających zmian. Wśród zgromadzonej, solidnej ilości zdjęć, znajdziemy obrazy wyławiające ślady tego, co wydarzyło się dawno temu, gdy dominowały tu królestwa lub cesarstwa, tego co przyniosły szaleństwa XX wieku z wojnami, ludobójstwem ale i szalonymi przemianami technologicznymi i cywilizacyjnymi, po sytuacje najnowsze, uwypuklające indywidualizm i wolę jednostki, przy jej zaangażowanym uczestnictwie w globalnym konsumpcjonizmie, sterowanym przez współczesne media, w tym społecznościowe. Znaczącym skutkiem tego co nowe jest „zasłanianie” tego co tutejsze, niejako własne, elementami wspólnymi, takimi samymi niemal w każdym zakątku świata. Wystawa poplenerowa nie da jednoznacznej odpowiedzi, nie ma takiego celu. Ona jest zaproszeniem jej widzów do budowania swoich własnych relacji ze współczesnością. Do świadomego analizowania tego co nas budowało przez kolejne wieki, czy to są nasze korzenie podtrzymujące ciągłość pokoleniową i kulturową, czy też kuszący dostatkiem i łatwością życia globalny model istnienia jest zachętą do „przesadzenia” nas z gleby przodków w ziemię przetworzoną i wszędzie taką samą.
Andrzej Zygmuntowicz
Wernisaż wystawy, fot. Ryszard Karczmarski