Galeria Antrakt, ul. gen. J.Hallera 28, Katowice
Wernisaż w piątek 20 marca o godz. 18:30 - ekspozycja do końca kwietnia 2015
Autorzy - Pictorial Team: Lucyna Romańska, Agnieszka Tomiczek, Bogusława Czajczyk,
Jerzy Niedziela, Grzegorz Meisel, Mieczysław Wielomski
Sam tytuł Na krawędzi rzeczywistości określa charakter wystawy, jej tonację, narzuca niejako sposób fotografowania, nastawienie emocjonalne autora do tematu, jak i to jaki ono winno wzbudzić oddźwięk w odbiorcy a tym samym jakich środków artystycznych winien użyć w tym celu twórca.
Wystawa powstała z inspiracji prozą i grafikami Bruno Schulza (a w szczególności opowiadaniem Ulica Krokodyli) jako bardzo osobista i intensywnie emocjonalnie mówiąca – jak zawsze nie wprost – o rzeczach ważnych dla każdego z nas, o naszym życiu, ideach, o otaczającym nas świecie i stosunku do niego, o tym czym winna być sztuka a w jej ramach fotografia…
Ale najważniejszym aspektem powstania wystawy jest fakt iż wspomniana Ulica mimo, że minęło ponad 70 lat od powstania opowiadania – nadal funkcjonuje w naszej rzeczywistości! Carl Sandburg, szwedzko – amerykański poeta mawiał: "Niechaj się stanie piękno odrapanych murów..." I w takiej tonacji są utrzymane nasze prace czyli tonacji minorowej - posępnie, nastrojowo i w mrocznościach. Jest to rzecz bardzo bliska symbolizmowi; symbol był bardzo często wykorzystywany przez artystów dla odpowiedniego wyrażenia ich emocji, uczuć, poglądów na świat, na życie. Naszą fotografią dążymy do wyrażania osobistych - ale i nie tylko - problemów intelektualnych, także treści metafizycznych, które można poznawać jedynie przez intuicję, emocje, podświadomość. Chcemy docierać w rejony niedostępne poznaniu racjonalnemu, poza byt realny, do rzeczywistości transcendentalnej.
Podstawowym środkiem naszej ekspresji stał się symbol, bowiem pojmujemy sztukę jako swoisty język znaków komunikujących o przeżyciach i emocjach artysty. Poza tematem przewodnim najważniejszy jest nastrój. Nastrój ma być w dziele przede wszystkim ciemny, wszechogarniający i pesymistyczny, skłaniający do głębokiej melancholii bo taka jest - mimo tandetnego nasycenia kolorem! - naokólna nasza rzeczywistość. Budujemy cały niepokojący, wręcz tajemniczy świat, pełen metafor, niejasnych skojarzeń. Poza tym jak u symbolistów możemy zaobserwować swego rodzaju subiektywizm, który czasami posunięty jest do granic zrozumienia. Symbol w naszej fotografii to dwie warstwy złożone mocno ze sobą: warstwa metaforyczna i warstwa dosłowna. Związek pomiędzy tymi dwiema warstwami jest specyficzny i nie do końca może zrozumiały, ale absolutnie konieczny dla osiągnięcia przez znak doskonałości symbolu.
Uważa się, że symbol ma wyrażać pewnego rodzaju stan ducha, głębię ludzkiej psychiki, a więc w gruncie rzeczy symbol przynależy do świata uczuć. Nie inaczej jest i u nas … W fotografii środków do wyrażenia tych emocji jest sporo – od najprostszych zabiegów w operowaniu światłem, nasyceniem barwnym (kłania się turpizm jakże odpowiedni do zastosowania w tej tonacji !) aż po rozbudowane wręcz eseje fotograficzne czy swego rodzaju miniopowiadania, wsparte stosownymi technikami rodem z PS.
Tutaj zupełna dowolność z jednym wyjątkiem – nie ma to być sztuka dla sztuki czy rozgrywka formalno – estetyczna, tutaj środek wyrazu musi być jak najbardziej adekwatny do treści, zabieg techniczny nie może istnieć jako ciekawostka i pokaz sprawności fotografa ale na dobrą sprawę powinien być wtopiony w tło, ma służyć do podkreślenia, uwypuklenia emocji odautorskich, ma zintensyfikować doznania odbiorcy, pokierowania jego percepcją czyli organizacją i interpretacją wrażeń wizualnych w celu zrozumienia intencji twórcy a w sumie całej wystawy.
Ale prócz aspektu nazwijmy to poznawczego wystawa prezentuje to coś, co znakomicie określił Robert Demachy "coś jeszcze trzeba, czegoś niesłychanie ważnego, skrajnie trudnego do opisania słowami. Jeśli się to widzi, to słowa są tu zbędne. Jeśli tego się nie ujrzy, to i wówczas słowa są niepotrzebne - bo po prostu tego nie wyraża się słowami" …
Sumując zatem niejako te dwa aspekty: osobisty i artystyczny - powstała wystawa o rzadkim w polskiej fotografii oddziaływaniu: ważna treść przeniesiona na grunt sztuki i opowiedziana przy użyciu artystycznych środków wyrazu.
Mieczysław Wielomski
Pictorial Team
Jesteśmy zespołem fotografującym w konwencji modern piktorializmu (wg terminologii z wystawy fotograficznej Dr D. J. Rużicki pokazanej retrospektywnie w Minneapolis Institute of Arts) a opartego na zasadach sformułowanych jeszcze w 1907 roku przez Roberta Demachy`ego na łamach Camera Work.
Stoimy na pozycjach antymodernistycznych bliskich temu, co sformułował Donald Kuspit w swoim znakomitym dziele „Śmierć sztuki” oraz we wstępie do katalogu głośnej wystawy „Nowi dawni mistrzowie”. Najbliżej nam do fotografii artystów a dokładnie do stylistyki tableau. Cechą naszej fotografii jest interpretacja. Tej zasadzie piktorializmu są poddane wszystkie nasze prace - za każdą stoi osobowość autora, choć stylistycznie wszystkie prace są jednorodne gatunkowo. Istotny jest też fakt, że cała nasza fotografia ma charakter interdyscyplinarny; powstała z inspiracji innymi dziełami sztuki, będąc ich swoistą interpretacją. Nasze galerie mają charakter socjologiczny, są to prace o charakterze społecznym, ale podane w sposób artystyczny, nie jako dokument, lecz jako odautorski esej na temat ważki społecznie - stąd pojęcie „modern pictorialism”. I tu jesteśmy swego rodzaju prekursorami w takim traktowaniu fotografii w Polsce.
Członkowie Teamu posiadają tak ważne wyróżnienia jak np. : - Królewskiego Towarzystwa Fotograficznego - Londyn ; Sony Award - Tokio/Paryż ; Pilzner Urquel Award - Los Angeles ; International Photography Award - USA ; Sinar Award - Lozanna ; medal im. Jana Bułhaka - Polska oraz ponad setkę nagród pomniejszej rangi.