15.04. - 5.05.2019
Stara Galeria ZPAF
Plac Zamkowy 8, Warszawa
Wernisaż wystawy
w poniedziałek 15 kwietnia o godz. 19:30
Wystawa czynna
do 5 maja 2019
poniedziałek — piątek w godz. 12-18
sobota — niedziela w godz. 14-18
Organizator pleneru
Okręg Wielkopolski ZPAF
Organizacja wystawy
Okręg Warszawski ZPAF
Okręg Wielkopolski ZPAF
Kuratorzy pleneru i wystawy
Piotr Spek
Andrzej Zygmuntowicz
Partnerzy technologiczni:
Wystawa jest podsumowaniem pleneru, który odbył się w Chodzieży na przełomie lipca i sierpnia 2018 roku
podczas 48. Międzynarodowych Warsztatów Jazzowych „Cho-Jazz 2018”.
O MIŁOŚCI - nie wolno żartować - Jazz Free Photo 2018
Przełom lipca i sierpnia 2018 – Chodzież – żar leje się z nieba a jazz z każdego okna Chodzieskiego Domu Kultury.
Pomału, po kolei dojeżdżają kolejni uczestnicy pleneru. Jest tak gorąco, że nie wiadomo czy da się wytrzymać jeszcze kolejny dzień.
Pierwsze spotkanie wieczorowe – cztery osoby może pięć – rozmawiamy i chłodzimy się. Nagle pada pytanie o temat ?!!!
O temat pleneru ?!!!
Tak nagle jak padło pytanie, tak nagle pojawiła się odpowiedź – O MIŁOŚCI !!!! - odpowiedź zaskakuje nawet samego autora,
jest dużo śmiechu, niedowierzania i chyba wszyscy myślą, że trochę się za mocno wychłodziliśmy ale O MIŁOŚCI zastanie już z nami do końca pleneru.
Rano pojawiają się kolejni uczestnicy nie świadomi powagi tematu i wyzwania plenerowego JAZZ FREE PHOTO 2018.
Dzień trzeci – miejsce MDK Chodzież, wernisaż wystawy podsumowujący poprzedni plener. Są wszyscy uczestnicy. Pada pytanie gospodarza MDK o temat tegorocznego pleneru – odpowiedź – O MIŁOŚCI !!!!. Plenerowicze w końcu uwierzyli, że nie żartowaliśmy
– O MIŁOŚCI – nie wolno żartować. Po wernisażu jeden z uczestników zapytał „czy to temat na poważnie czy na żarty ?!!!!!”
Plener był inny, był gęsty, leniwy, gorący, można było zatrzymać się z myślami, odpocząć, porozmawiać i każdy chyba zastanawiał się jak to jest z tą MIŁOŚCIĄ. Czy MIŁOŚĆ dana jest raz na zawsze, czy pojawia się zawsze nieoczekiwana i może się tak samo szybko zakończyć. Czy MIŁOŚC wybacza i jest wyrozumiała a może jest ślepa i głupia? Kiedy jest młodzieńcza i szalona a kiedy staje się świadoma, tolerancyjna i akceptująca?
Plener się skończył – pytania zostały. Rozjechaliśmy się do domów, pracy, codzienności. O MIŁOŚCI – można mówić, mówić i mówić. Marzeniem niespełnionym jest by MIŁOŚĆ dotykała nas w każdym swym wymiarze. Jest wszak nieskończona – bez końca i początku.
Piotr Spek, kwiecień 2019
Miłość w Chodzieży - Jazz Free Photo 2018
Miłość – brzmi kusząco, gdy słowo nie jest dowiązane do czegoś konkretnego. Budzi się wyobraźnia, przypominają przeżycia, otwiera chęć czegoś nowego, nawet z tą samą osobą z którą się jest już od dawna. To zapowiedź czegoś dobrego, uwznioślającego, powiew najczystszego powietrza. Musi znowu być pięknie! Ale gdy pojawia się jako temat pleneru fotograficznego towarzyszącego warsztatom jazzowym to trochę zatyka. No bo o co chodzi? Gra muzyka, są ludzie, piękne lato, zieleń, pozytywna atmosfera a tu
ni stąd ni zowąd MIŁOŚĆ. Hasło przewodnie podrzucono uczestnikom pleneru niczym kukułcze jajo. Żadnego komentarza, żadnego rozszerzenia, żadnej podpowiedzi. Chodzież, miejsce od lat zapełniające się latem gromadą młodych muzyków z Polski i okolic,
kojarzy z jazzem. I rzeczywiście ze wszystkich stron płyną dźwięki – czasem sam żywioł, radość i energia, czasem wyciszenie i zaduma. A tu ma być miłość! Do muzyki i owszem, trochę z tego właśnie powodu 14 fotografów przyjechało do Chodzieży by słuchać i wizualizować kadrami efekty tego co usłyszane. Wokół jazz, muzyka wszędzie, młodzież z instrumentami, od czasu do czasu ktoś wyglądający poważniej, zapewne jeden z przewodników po muzyce dla tych młodych, mistrz dzielący się tym co dobrze już poznał. Może to też miłość, do tych co chcą wiedzieć i umieć, do tych, którzy przejmą kiedyś pałeczkę wypełniania przestrzeni dźwiękami wartymi słuchania i przeżywania? Bo niby dlaczego dawać siebie tak bez niczego? Miłość wszystko tłumaczy, bez niej takie historie są niemożliwe.
Ciemna sala, duża, sporo w niej ludzi. Na scenie instrumenty ale żadnego dźwięku. Ktoś wyłania się z półmroku wejścia, za nim następny, i jeszcze jeden i jeszcze. Zajmują miejsca, słychać ciche rozmowy, sami młodzi. Na scenie nie tylko instrumenty, za nimi (fortepian, kontrabas, perkusja, saksofony), na ścianie reklamy, wielkie, kolorowe, na nich loga firm, teksty, strasznie agresywne, swoją nachalnością odpychają a powinny uwodzić. Nie da się ich nie widzieć. Instrumenty za to kształtne, stonowane kolorystycznie. Czarny fortepian, czarno-białe klawisze, czerwone elementy wewnątrz widoczne pod uniesionym wiekiem, obok kontrabas, opływowe kształty, brązy, czernie i czerwony detal na dole. Na przeciw fortepianu perkusja, okrąglutkie walce o różnych średnicach stojące na chudych nóżkach, nad nimi metalowe talerze, mieniące się w światłach. A niech to, te instrumenty wyglądają jakby miały się ku sobie! Wchodzą muzycy, młodzi, uśmiechnięci, swobodni. Po krótkim przedstawieniu się każdy zajmuje swoje miejsce. Raz, dwa, trzy …, maszyna ruszyła. Perkusja wybrzmiewa rytmicznie, wtóruje jej kontrabas. Na tą powtarzalność rytmu nakładają się fortepian i saksofony. Gadają ze sobą, kłócą się, godzą, przekomarzają. Jest muzyka! Nogi same poddają się rytmowi, za nimi reszta ciała. Nawałnica dźwięków wciąga tak mocno, że reszta schodzi na plan dalszy. Kolejny utwór i jeszcze jeden, i następny. Odlot! Niech gra muzyka, właśnie ta! Przez cały koncert, wokół sceny, z przodu, boków a nawet od tyłu widać było ludzi z aparatami. To co na scenie chce się zapisywać na kolejnych kadrach, nie sposób nie dać się uwieść. Ale nawet to co najlepsze nie może trwać bez końca. Muzycy żegnają się, bis, i po wszystkim. Po szaleństwie przydaje się chwila wyciszenia. Sala pustoszeje, na dworze już ciemno. Rozstawione parasole i połączone z nimi stoliki zapraszają do odpoczynku po emocjach koncertu. Obok przejeżdża gość na rowerze, do czoła ma przyczepioną latarkę, na chwilę odwraca głowę w lewo. Światło pada poniżej blatu stolika, męska dłoń na odsłoniętym udzie, jakże zgrabna noga. Ona i on. Światło latarki przeskakuje na ścianę budynku, zostaje na niej na chwilę. Rower oddala się a z nim światło. Zostaje powidok, ręka, udo, ściana. Może to miłość, a może tylko chwilowe zauroczenie?
Zdumiewające ale wszędzie znaki i symbole tego co najpiękniejsze a przy okazji tego co jest tematem pleneru.
Wystarczy otworzyć oczy, one same odnajdą to co może być odpowiedzią. Wszędzie jazz, wszędzie miłość, wszędzie fotografia.
Andrzej Zygmuntowicz
Wsparcie pleneru i wystawy: Międzynarodowe Warsztaty Jazzowe "Cho-Jazz",
Chodzieski Dom Kultury, Młodzieżowy Dom Kultury w Chodzieży.
Większość autorów wystawy obecnych na wernisażu wraz z prezesem Okręgu Wielkopolskiego