Gallery WM, Elandsgracht 35-BG, Amsterdam
Wernisaż w piątek 22 lutego w godz. 18:00-20:00, ekspozycja do 23 marca 2019
Patronat medialny: Galeria fotografii „Obserwacja”, Warszawa
Kurator wystawy: dr Paulina Orłowska
Z przyjemnością informujemy o wystawie „Dychotomia”, znanego polskiego fotografa Waldemara Zdrojewskiego, prezentowanej w Galerii WM w Amsterdamie.
DYCHOTOMIA
Świat współczesny kocha polityczną poprawność.
Wielbi ją, bo nie produkuje wrogości. Nie mówi też jednak prawdy.
Zacząłem fotografować Morze Martwe w 2008 roku. Zachwyt nad tym najniżej położonym na ziemi miejscem, w okolicach którego bierze początek judeo-chrześcijańska historia, szybko przerodził się
we mnie w potrzebę złożenia donosu na ludzką chciwość. Friedrich Georg Jünger już w 1946 roku pisał w Perfekcji techniki, że człowiek współczesny uprawia gospodarkę rabunkową. Kradnie dobra naturalne pod pretekstem zapotrzebowania środków na produkcję. Ten sam człowiek zapomniał jednak dodać, iż zużywa dóbr więcej aniżeli udaje mu się z nich wyprodukować swych chlubnych osiągnięć progresu.
O ile można wierzyć statystyce, w 2050 roku Morze Martwe (przymiotnik zaczyna tu być złowrogą wróżbą!) będzie już tylko jedną trzecią siebie. Nie znika ono samoistnie, w wyniku naturalnie zachodzących w przyrodzie przemian. Miałoby się zapewne dobrze, gdyby ościenne kraje, Syria, Jordania, a przede wszystkim Izrael, od połowy ubiegłego stulecia, nie eksploatowały zasilającej go rzeki Jordan. Miałoby się świetnie, gdyby izraelskie fabryki nie odprowadzały wody ze zbiornika morskiego: na przeznaczonych do pozyskiwania soli plantacjach rozlewa się morską wodę; gdy wyparuje, pozostawia drogocenny, słony kruszec. Morze nie byłoby coraz bardziej Martwe, gdyby nie kopalnie soli na jego nabrzeżach drenujące teren do tego stopnia, że zamienia się on w przepastne połacie rozpadlin. Dziś wstępu na te tereny strzegą znaki zakazu, żołnierze z bronią w ręku. Wejście grozi śmiercią. Można zostać pochłoniętym przez zapadającą się ziemię.
W prezentowanym tu fotograficznym cyklu, któremu nadałem tytuł Dychotomia, staram się pokazać tę dwudzielność: życie i śmierć, spotkanie wielowiekowej cywilizacji i kiczowatość ośrodków wczasowych last minute, trwanie natury i krótkowzroczność działań człowieka. Wrak samolotu, który nigdy już nie odleci czy rdzewiejąca, abstrakcyjna rzeźba z metalu są mizernym świadectwem, jakie pozostawia po sobie ludzkość. Natura mści się, dopóki starczy jej sił. Osuwa człowiekowi grunt spod nóg, każe mu uciekać. Daje ostatnie ostrzeżenie, zanim pochłonie w swym wnętrzu. Człowiek jednak robi sobie z tego niewiele. Ucieka, ale o kilometr czy dwa i tam rozpoczyna rabunkowy proceder na nowo. Buduje hotelowy moloch, sprasza turystów i borykających się z problemami dermatologicznymi pacjentów. „Morze Martwe cię uleczy!”, krzyczą slogany reklamowe.
Owszem, uleczy, dopóki jest. Zagrozi też, dopóki trwa. Samo trwanie jest już jednak srogo zagrożone. Człowiek zaś zdaje się ignorować zarówno napomnienie, jak i znikanie. Nie patrzy dalej niż na długość swego pokolenia, co najwyżej dwóch. Myli przyjemność ze szczęściem, korzysta więc z życia i natury pełnymi garściami. Zdaje mu się, że jest niewspółmiernie bardziej rozumny niż człowiek przednowożytny, który w naturze widział świętość stworzenia.
Dychotomia to projekt, którego długa i skomplikowana realizacja od początku przybierała znamiona śledztwa. Wiem już doskonale, kogo należy winić za tragedię tej miary. Zdumiewa mnie jednak fakt,
że świat sprzysiągł się w milczeniu, nabiera wody w usta, zdaje się nie dostrzegać problemu.
Dychotomia to portret agonii ze wskazaniem na sprawcę zbliżającej się wielkimi krokami śmierci. To oskarżenie i lament zarazem.
Waldemar Zdrojewski urodził się w 1963 roku w Łodzi. Absolwent Warszawskiej Szkoły Fotografii. Fotograf, dokumentalista, kurator. Od 2008 roku wykładowca fotografii na Uniwersytecie Warszawskim. Twórca warszawskiej Galerii Fotografii „Obserwacja”, autor wielu wystaw i publikacji, zajmuje się dokumentem, fotoreportażem, fotografią ekspresyjną i eksperymentalną.