Z żalem i smutkiem informujemy, że 30 grudnia 2019 w wieku 67 lat zmarł Maciej Osiecki.
Fotoreporter, artysta fotografik, nasz Kolega w Okręgu Warszawskim ZPAF od 1995 roku
Pogrzeb odbędzie się w piątek, 10 stycznia 2020 na cmentarzu Bródnowskim.
Msza pogrzebowa w kościele drewnianym o godzinie 8:40
Maciej Osiecki od nieomal półwiecza obserwował i kamerą opisywał rzeczywistość, posiadając szczególne poczucie humoru zauważał to, czego inni nie dostrzegają, jakby od niechcenia budował obrazy wyjątkowo trafne, niczym pointy z dowcipu...
Należał do grupy fotoreporterów zgromadzonych przed laty wokół redakcji studenckiego pisma „Itd”, którzy dokumentowali polską rzeczywistość lat 60., 70. i 80., opanowaną komunistyczną propagandą. Niektórzy mówili o nich żartobliwie „dzieciaki z itd”, sami natomiast do końca nie potrafili się określić. Uwięzieni pomiędzy kolejnymi etykietami, takimi jak „fotografia socjologiczna”, „fotografia humanistyczna” czy „fotoreportaż zaangażowany”, po prostu robili swoje. Określenia tej fotografii jako „czarnego reportażu” po raz pierwszy użył Jerzy Lewczyński. Nazwa ta miała być zaprzeczeniem dla podkolorowanego i propagandowego sposobu przedstawiania społeczeństwa…
Pojedyncze zdjęcia Macieja Osieckiego, robione przy okazji wyjazdów w teren – są jak mocny dowcip, taki, po którym nie wiemy: śmiać się czy płakać?
Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Historii Fotografii w Krakowie i w zasobach archiwum Stowarzyszenia Dokumentalistów Droga. Fotografie Macieja Osieckiego można było zobaczyć na wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych, m. in.:
▶︎ Fotografia Polska 1879-1979, International Center of Photography New York, 1979;
▶︎ Polska fotografia socjologiczna, Bielsko-Biała 1980;
▶︎ Jaszczurowa Galeria Fotografii, Kraków 1979;
▶︎ Fotografia narzekająca, Bielsko-Biała 1991;
▶︎ Dokument czasu – lata 1970/80, Stara Galeria ZPAF, Warszawa 2005;
▶︎ Polska lat 70, PKiN w Warszawie (w ramach Warszawskiego Lata Fotografii), 2008;
▶︎ Droga przez Polskę (Stowarzyszenia Dokumentalistów Droga), Stara Galeria ZPAF, Warszawa, 2014
▶︎ Kraj na dorobku 1960-89, Stara Galeria ZPAF (w ramach festiwalu 4. Warsaw Photo Days), 2017;
także w zachowanych zbiorach dokumentalnych:
Dokumentacja fotograficzna I i II wizyty Papieża Jana Pawła II w Polsce;
zdjęcia ze strajków w Stoczni Gdańskiej im. Lenina 1980 (zobacz tutaj);
ilustracje do książki o prof. Zbigniewie Relidze.
Jego syn, Wiktor Osiecki tak wspomina ojca:
W wieku 67 lat, 30 grudnia 2019 roku zmarł Maciej Osiecki, fotograf, członek ZPAF,
autor zdjęć tzw. „czarnego reportażu”.
Najlepszy okres jego fotograficznej twórczości przypada w dekadach lat 70 i 80, gdy tworzył reportaże dla takich tytułów jak „Itd”, „Na przełaj”, „Kurier Polski”, „Razem”. Powstał wówczas cykl zdjęć portretujących polską prowincję PRL-u. Fotografował prostych ludzi w ich codziennych sytuacjach. Umiał nawiązać kontakt i wzbudzić zaufanie osób, które portretował. Swoje zdjęcia nazywał żartobliwie „fotografią narzekającą”, bo mówiły o tym, co trudne i smutne w codzienności PRL-u. Były to rodziny
w za ciasnych mieszkaniach, ludzie tłoczący się w kolejce po wódkę czy kiepsko ubrani widzowie pokazu „Mody Polskiej” na ulicy małego miasteczka. Potrafił wyławiać absurdy i sprzeczności, które wymykały się ludziom na co dzień w nich zanurzonym.
Na początku lat 90 zapotrzebowanie na fotografię reportażową znacznie spadło, wielu fotografów musiało wtedy szukać alternatywnych źródeł dochodu. Tak było też z Maciejem Osieckim, który malował dachy w Szwecji, prowadził rodzinny sklepik z kasetami na Marszałkowskiej i przez jakiś czas był wspólnikiem w firmie produkującej swetry. Pod koniec lat 90 razem z zaprzyjaźnionymi fotografami współtworzył studio fotografii reklamowej. Nie przepadał za pracą, która wymagała ustawiania planu według wytycznych klienta i mozolnych, często długotrwałych poprawek. Wraz z rozpowszechnieniem się fotografii cyfrowej zapotrzebowanie na takie specjalistyczne usługi jednak znacznie spadło i wkrótce nierentowne studio trzeba było zlikwidować.
Ostatni etap historii zawodowej Macieja Osieckiego wiąże się z osobą Lecha Kaczyńskiego. Pewnego dnia został poproszony o wykonanie dokumentacji z odbywającego się w stołecznym Ratuszu spotkania. Jego zdjęcia spodobały się i wkrótce został fotografem prezydenta stolicy, a potem kraju.
Pracując w Kancelarii Prezydenta był w ciągłym ruchu, dokumentował nominacje, wręczanie medali, wizyty dyplomatów i głów państw. Zwierzał się nieraz, że tempo pracy i dynamika wydarzeń są zbyt duże dla pana po pięćdziesiątce. Dzielił pracę z Maciejem Chojnowskim, który był fotografem Prezydenta, a Osiecki został fotografem Pierwszej Damy. Wspominał Marię Kaczyńską jako ciepłą i otwartą osobę, która lubiła skracać urzędowy dystans. Była ciekawa jego artystycznej twórczości i na jej życzenie przygotował album ze swoimi najlepszymi zdjęciami „Fotografii narzekającej”.
Trudy pracy odreagowywał uprawiając swój ulubiony sport - łucznictwo. Dołączył do „Czambulika - tradycyjnych łuczników z Marymontu”, gdzie przez kilka lat rozwijał swoją nową pasję, tak długo, jak pozwalało mu zdrowie.
W kwietniu 2010 roku nie poleciał do Smoleńska, pojechał tam razem z ekipą filmową. Pierwszy raz od kiedy pracował w Kancelarii zabrakło miejsca dla prezydenckiego fotografa. Nie miał ani odpowiedniego sprzętu, ani swobody poruszania się po miejscu katastrofy. Wrócił do Warszawy zupełnie rozbity i wstrząśnięty, nie miał jednak czasu na odpoczynek. Razem z Maciejem Chojnowskim pracowali od rana do wieczora dokumentując powroty trumien, żałobę w Pałacu i tłumy Polaków chcących pożegnać Prezydenta i Pierwszą Damę. Jego telefon był dostępny na stronach ZPAF, więc bardzo szybko dopadli go dziennikarze. Nie powiedział nic. Jak mówił później, nie miał nic do powiedzenia, przeżywał stratę po swojemu, fotografując, przeglądając i archiwizując niezliczone ilości zdjęć.
Choć do swojej pracy podchodził zawsze profesjonalnie i bez uprzedzeń, to otoczenie nowego Prezydenta zdecydowało, że należy pozbyć się starych fotografów. Na emeryturę więc czekał, pracując w archiwum Kancelarii Prezydenta. Nie przepadał za monotonną i powtarzalną pracą, polegającą na fotografowaniu zawartości teczek i przekładaniu akt z jednej obwoluty do drugiej.
Pogarszający się stan zdrowia, a w szczególności postępująca zaćma sprawiła, że nie wrócił już do fotografowania. Odszedł samotnie w swoim mieszkaniu na warszawskiej Woli.