Wystawa prezentuje fotografie będące świadectwem wielokulturowości Pomorza
Współautorzy wystawy: Ute Höschele, Leslie Baruch Brent, Martin Rehkopp, ks. Henryk Romanik.
Muzeum Regionalne w Szczecinku, ul. Szkolna 1
Wernisaż w czwartek 26 lutego 2015 o godz. 17:00
Wystawa miała premierę w 2009 roku i była już wielokrotnie prezentowana nie tylko na Pomorzu, przy okazji kolejnej ekspozycji warto przypomnieć, co przed laty pisał jej autor:
Wydawałoby się czymś normalnym że narody, które osiedlały się na ziemiach innych narodów, powinny przejmować zastane elementy kultury i sztuki, dodając do nich swój własny dorobek. Tu na Pomorzu są pozostawione pamiątki architektów, malarzy, rzeźbiarzy, literatów i kompozytorów od dawna już nieżyjących, lecz ciągle obecnych dzięki swej sztuce. Godzi się zatem zapytać, co my, współcześni o nich wiemy? Moim zdaniem, wciąż wiemy niewiele i można odnieść wrażenie, że nad spuścizną dawnych twórców zawisła aura zapomnienia. Poza tym, dorobek kultury materialnej Pomorza stał się przedmiotem politycznej manipulacji. Ostentacja, z jaką przemilczano przez dziesięciolecia dorobek niemieckiej (pruskiej) spuścizny kulturalnej sprawił, że pogląd "nieobecności" utrwalił się w świadomości współczesnych mieszkańców. Jest w tej przeszłości zarówno koloryt jak i prawdziwa sztuka, które po wojnie prezentowano bardzo oszczędnie. Pierwszym, który dokonał wyłomu w tej postawie jest Bogdan Narloch. W zeszłym roku nagrał płytę z muzyką organową pięciu kompozytorów z Koszalina. Trzej kompozytorzy to już nieżyjący Niemcy z innej epoki, pozostali są mieszkańcami współczesnego Koszalina (Kazimierz Rozbicki, Andrzej Cwojdziński). Nareszcie sztuka więzła górę nad polityką i uprzedzeniami narodowymi. Mam nadzieję, że będzie to trwała tendencja. Nasza wystawa jest pomyślana jako archiwum pamięci osób, które tę najnowszą historie jeszcze pamiętają.
Po stanie wojennym, podjąłem desperacką próbę nawiązania kontaktów ze środowiskami twórczymi na zachodzie Europy. W 1983 na własne ryzyko i za własne pieniądze rozpocząłem podróż w nieznane. Po kilku latach, rezultatem tego "marszu" były wystawy po obu stronach Odry: "Konzeption pl", "Polska Foto-Awangarda", "Blues Feling", "Anna Frank - historia na dzień dzisiejszy", “Grand Gala", "Mal was richtig schönes". Przez te 26 lat nazbierało się w moim życiu wiele niezwykłych spotkań, znajomości i zdarzeń. Wcześniej chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego, że rozpoczęty już w 1981 (wystawa Nordrestadt) roku ów "drang nach west", nieuchronnie wiódł mnie ku tej jeszcze dotykalnej przeszłości. W dodatku niełatwej bo dotyczącej losów Polaków, Niemców i Żydów. Uświadomiłem sobie również, że korzenie tych wydarzeń sięgają w przeszłość miejsca, w którym żyję. Pomyślałem wtedy, że nie od rzeczy byłoby dać jakieś ujście temu, co się we mnie zebrało. To było (jest) dla mnie dość nieoczekiwaną odmianą, ponieważ wcześniej moja twórczość koncentrowała się wokół innych zjawisk w sztuce.
Wspólna kreacja.
Przez ostatnie lata (niezbyt regularnie) fotografowałem okolicę, w której żyję. Powstał zbiór 150 fotografii, które chciałem zaproponować moim znajomym, jako przedmiot wspólnej kreacji. Po wielu latach kalkulacji i przygotowań udało mi się namówić czworo przyjaciół do wspólnej pracy są to: Ute Hoschele, Leslie Baruch Brent, Martin Rehkopp i ks. Henryk Romanik. Rzecz dotyczy tego niewielkiego spłachetka ziemi, zwanej Pomorzem, a dawniej Pommern. Projekt wspólnej pracy nazwaliśmy "Tutaj, here, hier". W istocie dotyczy on tożsamości miejsca naszego zamieszkania.
"Tutaj" to nie tylko przestrzeń, w której zawieszone było, lub jest, nasze życie, to również obszar w nas samych. My - koszaliński Żyd z Londynu, Niemka z Austrii, której rodzinne korzenie są stąd, Niemiec - kurator sztuki i dwaj pomorscy Polacy - wszyscy opowiadamy tę samą historię. To, co nas łączy, to miejsce i źródło wspólnej historii o Koszalinie i jego okolicach; to, co nas różni to język, polityka, wiara, pochodzenie, praca, miejsce zamieszkania. Sięgamy nie tylko do własnych korzeni, ale czerpiemy "doświadczenie miejsca" zarówno z dorobku intelektualnego przeszłości, jak i teraźniejszości. Wystawa "tutaj" jest rezultatem całkowitej wolności tworzenia i otwartości, jest próbą przekraczania barier językowych, kulturowych i narodowych. Jest również rezultatem zauroczenia widokami i zjawiskami przyrody oraz uświadomieniem sobie, ze Pomorze jest i było ojczyzną wielu ludzi. Jesteśmy stąd i to nasze "tutaj" nie daje się porównać z czymkolwiek innym". Wystawa zawiera 38 oprawionych plansz-fotografii formatu 50x70 cm, z czego 25 plansz to te, które spośród 150 fotografii wybrali uczestnicy projektu i opatrzyli własnymi tekstami. Są tu zarówno któtkie lapidarne teksty literackie jak i poezja.
Forma artystyczna.
To, co odróżnia tę artystyczną relację od innych, to jest prywatne spojrzenie autorów, opatrzone osobistymi tekstami i narracyjna forma wystawy. Teksty celowo mieszają prywatność z życiem publicznym i historią. Myślę, że takie spojrzenie sprawi, że łatwiej będzie widzowi (odbiorcy) uznać tę propozycję za własną. Podpisując i komentując fotografie krótkimi tekstami, autorzy tworzą nowe struktury wizualno-werbalne, w których obraz wchodzi w szczególną relację ze słowem, zakreślając obszar nowych znaczeń w nadziei, że dopiero ta relacja, to wzajemne oddziaływanie współtworzy przesłanie fotografii. Podobne "struktury" były już wykorzystywane w sztuce. W Polsce z powodzeniem ten rodzaj twórczości uprawia Jerzy Lewczyński ("Szczeliny codzienności, krawędzie pamięci, zwyczajność, banalność"), czy Anna Bohdziewicz ("Fotodziennik"). Również moja twórczość mieści się w tym nurcie ("Feeling is believing" - Dotknąć to uwierzyć oraz "Place as the destination" – Miejsce jako przeznaczenie. W Stanach Zjednoczonych wybitnym przedstawicielem tego nurtu był Wright Morris ("God’s country and my people").
Wystawa "Tutaj, here, hier" jest nową propozycją polegającą na włączeniu innych autorów w przestrzeń zakreśloną moimi fotografiami. Wszystkie teksty są w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim. Autorzy - współuczestnicy projektu - rozbudowują i poszerzają tę przestrzeń własnym doświadczeniem, wrażliwością i talentem.
Zdzisław Pacholski
Współautorzy wystawy uczestniczący w projekcie:
Ute Höschele - Austria. Pisarka, autorka kilku nagrodzonych opowiadań, publikacje: Austria, Niemcy, Polska, bohaterka audycji radiowej "W cieniu dobrego drzewa" nagrodzonej I nagrodą w konkursie "Wspólna Europa", Polska 2007, korzenie Ute Höschele sięgają Pomorza, stąd są jej przodkowie.
Leslie Baruch Brent - Wielka Brytania. Urodzony w Koszalinie w 1925, współzdobywca nagrody Nobla w dziedzinie Immunologii -1960, ofiara holokaustu, jeden z bohaterów dwóch filmów dokumentalnych o Kindertransportach "No Time to Say Goodbye". BBC z 1989. oraz "Als sie nicht mehr Deutsch sein Dürften: über die Kindertransporte" ADR, 1989, 43 min., autor fundamentalnego dzieła: "A History of Transplantation mmunology", "Sunday's cjild?", członek honorowy wielu prestiżowych stowarzyszeń i instytucji naukowych w całym świecie.
Martin Rehkopp - Niemcy. Dyrektor artystyczny Międzynarodowego Centrum Sztuki Współczesnej klasztor Bentlage w Rheine, kurator i organizator wielu krajowych i międzynarodowych projektów i wystaw sztuki współczesnej. Redaktor licznych katalogów sztuki. Od wielu lat związany z artystami z Polski, a zwłaszcza z Pomorza Zachodniego.
ks. Henryk Romanik - Polska. Biblista, poeta, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie, autor książek: "Wypłyń na głębię", "Apokalipsa koszalińska", "Do domu Pana", "O Żydach w Koszalinie", współautor "Koniec świata w Iwięcinie"
Zdzisław Pacholski - Polska. Artysta fotografik, członek ZPAF, “odkrywca" Leslie Barucha Brenta, wystawy: Polska, Niemcy, Portugalia, Holandia, udział w Biennale Sztuki w Sao Paulo, honorowy członek Niemieckiego Stowarzyszenia Twórczego Welbrgener Kreis w Pólnocnej Nadrenii-Westfalii, autor i wydawca książek: “Koszalin 1901 – 2000", współautor i wydawca “Koniec świata w Iwięcinie", komisarz polskiej edycji wystawy “Anna Frank historia na dzień dzisiejszy"
O projekcie "tutaj..." napisał w 2009 roku Tomasz Pawłowski:
Czy immunolog może znaleźć wspólny język z artystą? A Żyd z Londynu z katolickim księdzem z Pomorza? A Polak z Niemcem? Wystawa "tutaj, here, hier" – według koncepcji Zdzisława Pacholskiego, fotografika z Koszalina - zdaje się podważać sens takich konwencjonalnych podziałów. Na Pomorzu pytanie o tożsamość nabiera szczególnego wymiaru. Mieszkająca dziś w Austrii pisarka Ute Hoeschele umieściła intrygujący komentarz przy jednym ze zdjęć Zdzisława Pacholskiego: "Klucz do tej krainy jest fikcją, może on funkcjonować dopiero wtedy, kiedy obserwator dostrzeże tło do tego miejsca". Gdzie szukać tego tła? W uroku pomorskiego krajobrazu? W architekturze tego regionu? Na pewno też, ale także w biografiach i osobistej refleksji ludzi, których to miejsce łączy – bez względu na wszystko, co może ich dzielić. […] Autorom projektu udało się uniknąć efektu "podwójnego gestu": ani fotografie nie są tu zwykłą ilustracją dla tekstu, ani słowa nie stanowią podpisu czy komentarza dla zdjęcia. Tworzą dwa twórcze wymiary tej samej rzeczywistości, której byt jest jak najbardziej realny i ważny dla zdefiniowania naszego tutaj - bycia, egzystencji niezależnej od przypadkowych okoliczności.